Filip Szymczak i jego regres – co się stało z tym napastnikiem?


W 2023 roku niektórzy predestynowali Filipa Szymczaka do gry w reprezentacji Polski - dzisiaj niechciany jest nawet w Lechu Poznań

8 stycznia 2025 Filip Szymczak i jego regres – co się stało z tym napastnikiem?
Dariusz Skorupiński

Gdyby ktoś w marcu 2023 roku powiedział przeciętnemu obserwatorowi polskiej piłki, że Filip Szymczak w 2025 roku będzie sposobił się do odejścia z Lecha Poznań, absolutnie nikogo by ten fakt nie zdziwił. W końcu wielka zagraniczna kariera miała być dla napastnika tylko kwestią czasu. Ale nikt, by nie uwierzył, że na początku 2025 Filip Szymczak będzie z Lecha Poznań wypychany, a kierunkiem transferu będzie tylko walcząca o utrzymanie Korona Kielce. To naprawdę smutny los piłkarza, w którego wierzyło tak wielu kibiców poznańskiego „Kolejorza”.


Udostępnij na Udostępnij na

Gdy w 2020 roku Filip Szymczak w wieku 18 lat strzelał gola w eliminacjach do Ligi Europy, można było z przyjemnością wróżyć młodemu napastnikowi wielką karierę. Wnioski w podobnym tonie można było snuć po tym, jak utalentowany adept akademii „Kolejorza” strzelił 11 bramek w sezonie na poziomie 1. Ligi w barwach GKS-u Katowice, a także wtedy, gdy Szymczak szturmem wdzierał się do pierwszej drużyny Lecha Poznań i strzelał ważne bramki zarówno w Lidze Konferencji, jak i w Ekstraklasie. Nie sposób było mu wówczas nie wieszczyć wyjątkowej przyszłości na największych futbolowych salonach, bo grał naprawdę zjawiskowo.

Nie da się więc logicznie wytłumaczyć stanu rzeczy, w którym Filip Szymczak jest powodem, dla których kibice poznańskiego Lecha narzekają na to, że „Kolejorz” pilnie potrzebuje rezerwowego snajpera. Młody napastnik poznańskiego klubu to największy przegrany ostatnich kilkunastu miesięcy. Z nadziei polskiej piłki stał się piłkarzem, którego nie chce promować już nawet Lech Poznań, który z usilnego stawiania na wychowanków słynie.

Pierwsze przetarcie

Filip Szymczak zadebiutował w pierwszej drużynie Lecha Poznań w sezonie 2019/2020, ale nieco więcej szans otrzymał w następnej kampanii ligowej. Był beneficjentem tego, że Dariusz Żuraw chciał opierać swoją drużynę właśnie na wychowankach. Dla zupełnie niedoświadczonego Szymczaka były to wówczas wyłącznie epizody. Dał się jednak zapamiętać kibicom jako osiemnastolatek, który wchodząc na kilka minut w eliminacjach do Ligi Europy od razu zakończył mecz z Valmierą z bramką na koncie. Dariusz Żuraw kilkukrotnie stawiał na niego również w Ekstraklasie, ale wynikało to bardziej z problemów kadrowych „Kolejorza”. Po kontuzjach Niki Kacharavy i Arona Johannssona Lech Poznań poważnie odczuwał brak zastępcy Mikaela Ishaka.

Młody napastnik zasmakował więc pierwszej drużyny Lecha Poznań. Wiedział do czego powinien dążyć, ale był również świadomy, że przed nim wciąż długa droga. Otrzymał więc czas na wypożyczeniu w GKS-ie Katowice. Grając w 1. Lidze mógł dojrzeć i w pełni poczuć jak wygląda futbol seniorski. W Katowicach, z dala od poznańskiego szumu, pokazywał się z całkiem niezłej strony. Zakończył sezon na wypożyczeniu mając na swoim koncie 11 bramek w 1. Lidze. Był najskuteczniejszym młodzieżowcem w tych rozgrywkach, ale regularne trafianie do siatki nie było jego jedynym atutem. Potrafił grać dojrzale utrzymując się przy piłce tyłem do bramki. Miał łatwość w wygrywaniu pojedynków, bo potrafił wykorzystywać zarówno swoje niezłe warunki fizyczne, jak i wyszkolenie techniczne.

Ogólne wrażenie z jego gry oraz 11 trafień to był naprawdę dobry prognostyk na przyszłość. Lech Poznań mógł być z jego rozwoju zadowolony, szczególnie, że rozgrywki kończył mając zaledwie 20 lat. Z drugiej jednak strony dobra forma strzelecka nałożyła na napastnika sporą presję. Można nawet zaryzykować stwierdzenie, że Lech Poznań był ze swojego wychowanka nawet za bardzo zadowolony. Szymczak stał się bowiem symbolem mentalności działaczy Lecha Poznań. Tych charakteryzuje bowiem chęć stawiania na wychowanków niemal za wszelką cenę.

Kownacki? Mamy Szymczaka

Latem 2022 roku Filip Szymczak wrócił do Poznania i John van den Brom dysponował na początku przygotowań trzema snajperami. Liderem zespołu był Mikael Ishak, coś po kiepskim sezonie do udowodnienia miał Artur Sobiech, a teoretycznie trzecim w hierarchii napastników, był głodny gry w „Kolejorzu” Filip Szymczak. W końcówce sezonu, w którym piłkarze Lecha świętowali mistrzostwo Polski, „slot” trzeciego napastnika zajmował Dawid Kownacki, który zanotował w Poznaniu bardzo udane pół roku.

Kibice „Kolejorza” marzyli o transferze definitywnym „Kownasia”, ale zamiast tego Piotr Rutkowski i Tomasz Rząsa karmili ich słowami o tym, że jego transfer to „zbyt duże ryzyko”. Tak naprawdę wszyscy wiedzieli, że Lech Poznań nie chce wydawać dużych pieniędzy na Dawida Kownackiego, ponieważ ważniejsza jest dla „Kolejorza” perspektywa sporego zarobku na kolejnym młodym napastniku.

Wobec tego Filip Szymczak niemal od początku swojej właściwej przygody w Lechu Poznań musiał mierzyć się z krytyką i porównaniami do trochę starszego wychowanka akademii we Wronkach. I ta komparycja była dla młodego napastnika bardzo trudna. Obaj napastnicy grali w podobny sposób. Partnerowali często Mikaelowi Ishakowi za jego plecami lub na jednym ze skrzydeł. Grając w ten sposób Filip Szymczak nie wyglądał na boisku bardzo źle, ale nie strzelał bramek. A to właśnie z tego rozliczany jest napastnik. Bramek często brakowało Lechowi Poznań, który miał bardzo przeciętny początek rozgrywek. Na początku sezonu 2022/2023 Szymczak zanotował aż 20 występów bez żadnego trafienia.

Trzeba podkreślić, że w tamtym okresie mógł dopisać do swojego dorobku 3 asysty i tylko kilkukrotnie wychodził na boisko w pierwszym składzie. Nie mógł jednak uwolnić się od porównań do Kownackiego, który w 2. Bundeslidze strzelał bramki hurtowo i niektórzy nawet predestynowali byłego już piłkarza Lecha Poznań do powołania na mundial w Katarze. Tymczasem Filip Szymczak nie mógł być godnym zastępstwem dla Mikaela Ishaka i notował w „Kolejorzu” bardzo trudny start.

Cierpliwość i nauka

Lech Poznań znany jest jednak z tego, że stawianie na wychowanków jest jednym z klubowych priorytetów. Wobec tego John van den Brom wciąż stawiał na Filipa Szymczaka. Ostatecznie okazało się, że Holender znalazł do tego piłkarza klucz. W Poznaniu przy obecności Mikaela Ishaka trudno wejść w rolę podstawowego napastnika, więc Brom szukał młodemu piłkarzowi nieco innego miejsca na boisku. Występował na obu skrzydłach, lecz również za plecami kapitana „Kolejorza”, gdzie Szymczak musiał wchodzić w buty Joao Amarala. Na szpicy występował tylko okazjonalnie i jak okaże się później to zgubiło młodzieżowego reprezentanta Polski.

Wobec takiego obrotu spraw Filip Szymczak potrzebował kilkunastu tygodni na wprowadzenie się do zespołu. Musiał przywyknąć do tego, że w Poznaniu nie może występować wyłącznie jako wysunięty napastnik, ale gdy już złapał automatyzmy na nowych dla siebie pozycjach, stał się piłkarzem dla Lecha Poznań kluczowym. Można nawet pokusić się o stwierdzenie, że jesienią 2022 roku Filip Szymczak stał się bohaterem Lecha Poznań. Był wprawdzie wciąż w cieniu Mikaela Ishaka, Kristoffera Velde czy Jespera Kalstroma, którzy prowadzili „Kolejorza” do fazy play-off Ligi Konferencji, ale mimo tego trudno było sobie wyobrazić Lecha bez młodego napastnika w pierwszym składzie lub dającego ważny impuls z ławki rezerwowych.

Przełamanie Filipa Szymczaka

John van den Brom konsekwentnie na młodego piłkarza stawiał, a ten odwdzięczył się mu w najlepszy możliwy sposób. Przełamał się zdobywając swoją premierową bramkę na wyjątkowo trudnym terenie. Trafienie Szymczaka z Hapoelem Beer Sheva w Izrealu było jednocześnie jedną z najważniejszych bramek Lecha tamtej jesieni. To właśnie wychowanek „Kolejorza” uratował tak cenny dla swojego zespołu remis, zabierając tym samym 2 punkty Hapoelowi. Bardzo możliwe, że to właśnie dzięki temu „Kolejorz” mógł w tak efektowny sposób przejść fazę grupową Ligi Konferencji.

W Izraelu Filip Szymczak złapał pewność siebie i na fali wznoszącej poczuł się wyjątkowo komfortowo. Dwa ostatnie mecze rundy jesiennej w Ekstraklasie napastnik zakończył z bramkami na koncie i były to bramki absolutnie kluczowe. 6 listopada 2022 roku w ostatnich sekundach doliczonego czasu gry spotkania z Koroną Kielce snajper odnalazł się w polu karnym i głową pokonał Marcela Zapytowskiego. Natomiast tydzień później, również w doliczonym czasie gry, uratował „Kolejorzowi” trzy punkty w Białymstoku. Zmagania w Ekstraklasie Lech Poznań jesienią tamtego sezonu zakończył dwoma zwycięstwami i były to triumfy imienia Filipa Szymczaka.

Napastnik późną jesienią 2022 roku Filip Szymczak wydał niewerbalny, lecz niezwykle wyraźny komunikat, że jest gotowy na to, by stanowić o sile Lecha Poznań. Strzelał bramki, a do tego wyglądał coraz lepiej w niemal każdym innym aspekcie piłkarskiego rzemiosła. Wydawało się wówczas, że Lech wychował sobie kolejnego zawodnika, którego będzie można spieniężyć za naprawdę niezłą kwotę, szczególnie, że „Kolejorz” zapewnił sobie świetne okno wystawowe w Lidze Konferencji Europy.

Piłkarz zjawiskowy

Napastnik Lecha Poznań z meczu na mecz grał coraz lepiej. Łapał więcej pewności siebie i pokazywał również coraz więcej atutów. Potrafił wykorzystywać swoją siłę oraz wzrost. Mierzący 187 centymetrów napastnik nie był najzwinniejszym piłkarzem jaki grał w Lechu Poznań. Nie był również najbardziej efektowny, ale potrafił robić rzeczy wyjątkowe. Momentami grał tyłem do bramki jak rasowy snajper. Jednocześnie odnajdywał się też na skrzydle mijając z łatwości piłkarzy rywali „Kolejorza” w dziecinnie łatwy sposób. Dryblował w nieco koślawy sposób, ale był w tym niezwykle skuteczny.

Lech Poznań grał coraz lepiej, a w tej rozwijającej się drużynie Johna van den Broma coraz ważniejszą postacią stawał się Filip Szymczak. Miał wówczas zaledwie 20 lat, ale dojrzałością zupełnie nie odstawał od swoich starszych kolegów. Wiedzieli, że na boisku można było mu zaufać. W dodatku na zasadzie antytezy można było zestawić napastnika z jego imiennikiem – Filipem Marchwińskim. Piłkarz obecnie grający (bądź siedzący na ławce) we włoskim Lecce był zawodnikiem endemicznym, którzy dobrze wyglądał tylko w ściśle określonym środowisku. Natomiast Szymczak potrafił być wartością dodaną niezależnie od tego, gdzie wystawiał go John van den Brom.

O tym jak dobrze wyglądał w tamtym okresie młodzieżowy reprezentant Polski świadczyć może to, że w mediach kilkukrotnie pojawiały się opinie głoszące, że Filip Szymczak powinien być sprawdzony w seniorskiej drużynie narodowej. Oczekiwano, że Fernando Santos będzie poszukiwał ciekawych nazwisk w Ekstraklasie. To właśnie napastnik Lecha był wymieniany jako jeden z potencjalnych kandydatów. Ostatecznie nic z tego nie wyszło, ale tak pochlebne opinie mówiły same za siebie.

Pułap był wysoko

Pod koniec marca 2023 roku Filip Szymczak doznał kontuzji kolana, która wykluczyła go z gry do końca sezonu. Napastnika zabrakło w dwumeczu z Fiorentiną i w ostatnich meczach rundy wiosennej w Ekstraklasie. Mimo tego można go było uznać za jednego z największych wygranych tamtej kampanii. John van den Brom potrafił budować piłkarzy i zbudował również Filipa Szymczaka. Mimo tego, że skończył rozgrywki z zaledwie trzema bramkami i czterema asystami na koncie, mógł być uznawany za jednego z największych beneficjentów pracy holenderskiego szkoleniowca.

Wierzyli w niego kibice, wierzył w niego Lech Poznań przedłużając z napastnikiem kontrakt do 2027 roku, ale przede wszystkim w Filipa Szymczaka wierzył sam Filip Szymczak. Młodzieżowiec „Kolejorza” wciąż był młody, z dobrej strony pokazywał się w Ekstraklasie oraz w europejskich pucharach. W następnym sezonie miał być jednym z ważniejszych elementów drużyny van den Broma, która celowała w rywalizację na trzech frontach. Miał być ważną postacią od samego początku już bez okresu adaptacyjnego.

Szymczak w sezonie 2022/2023 wzniósł bardzo wysoko oczekiwania kibiców wobec siebie. Ale słabe występy „Kolejorza” w poprzedniej kampanii bardzo osłabiły jego rolę w drużynie. Sam napastnik również nie robił nic by swoją pozycję ustabilizować, a nawet robił wszystko, by stracić w oczach kibiców jeszcze więcej. Jego wypowiedzi w mediach były co najmniej niefortunne, a na boisku również nie pokazywał nic, by udowodnić swoją wartość. Natomiast trwający obecnie sezon to już totalny zjazd formy zawodnika. Potencjalny transfer do Korony Kielce, o którym informował portal Sportowy Poznań, może być hukiem upadających nadziei sympatyków Lecha Poznań i polskiej piłki w ogóle.

Za duże buty

Po urazie z wiosny 2023 roku Filip Szymczak nie potrafił odnaleźć swojego rytmu. Miewał co najwyżej przebłyski. Na początku poprzedniego sezonu wydawało się, że rozwój napastnika wciąż będzie harmonijny. W końcu nie zatracił swoich unikatowych umiejętności w dryblingu. W meczu 2. kolejki Ekstraklasy Lech Poznań mierzył się z Radomiakiem i to właśnie Szymczak podwyższył prowadzenie „Kolejorza”. Świetnie  ograł obrońcę drużyny z Radomia i wykończył akcję ładnym strzałem. Ale to był jeden z ostatnich pozytywnych akcentów Filipa Szymczaka w barwach Lecha Poznań.

Napastnik nie potrafił przełamać niemocy strzeleckiej swojego zespołu w Trnawie. Gdy Lech wyglądał coraz gorzej w Ekstraklasie, do poziomu drużyny dostosowywał się również Szymczak. Wciąż był ważną postacią „Kolejorza”, ale nie potrafił wywalczyć sobie miejsca w pierwszym składzie. Można było mieć wrażenie, że zatrzymał się w rozwoju.

Na początku kadencji Mariusza Rumaka pojawiła się przed Szymczakiem wielka szansa. Z zimowego zgrupowania kontuzjowani wrócili zarówno Artur Sobiech, jak i Mikael Ishak. Młodzieżowy reprezentant Polski miał więc otrzymać szansę w znacznie dłuższym wymiarze czasowym jako wysunięta „dziewiątka”. To zawsze była jego ulubiona pozycja. Oczekiwano więc, że wreszcie wróci do swojej optymalnej dyspozycji. Miał jako kolejny z wychowanków Lecha Poznań poprowadzić swój klub do sukcesów. Początek był niezły – w dwóch pierwszych meczach z Mariuszem Rumakiem u steru strzelał ważne bramki. Był to tak naprawdę koniec dobrych momentów Szymczaka w Lechu Poznań.

W buty Mikaela Ishaka wchodzi się naprawdę trudno. To jeden z najlepszych piłkarzy Ekstraklasy, który swoją grą oddziałuje na to, jak wygląda Lech Poznań na całym boisku. Filip Szymczak nie tylko nie zdołał zapewnić Lechowi bramek, lecz był również totalnie odcięty od gry zespołu. Po rewelacyjnym wejściu młodzieżowca do zespołu Lecha Poznań pozostało tylko wspomnienie.

Ciało obce

Po sezonie 2023/2024 drabina, na którą przed rokiem wspiął się młody napastnik była bardzo mocno rozchwiana. Z jednej strony popychały ją bardzo przeciętne indywidualne występy Szymczaka, a z drugiej niefortunne wypowiedzi piłkarza. Gdy wobec zawodzących zawodników „Kolejorza” pojawiały się zarzuty o to, że w poznańskiej szatni pojawiły się syte koty, nieskuteczny napastnik lekceważąco na to odpowiadał, że takie podejrzenia stanowią jeden z tematów do wspólnych żartów.

Młodzieżowy reprezentant Polski rozpoczynał więc sezon w bardzo trudnym położeniu. Zawodził na boisku i miał wśród fanów wyrobioną naprawdę niekorzystną opinię. Ale hasłem, z którym „Kolejorz” wchodził w nowe rozgrywki było przecież „nowe rozdanie”. W taki sposób swoją pozycję po fatalnej rundzie odbudowali Joel Pereira czy Antonio Milić. Łatki niewypałów odczepili od siebie Ali Gholizadeh i Afonso Sousa. A Filip Szymczak pośród swoich kolegów na fali wznoszącej nie potrafił uwolnić się od degrengolady, która zaczynała dominować jego karierę w Lechu Poznań.

W tym sezonie był przez Nielsa Frederiksena profilowany stricte jako napastnik i kompletnie się w tej roli nie odnajdywał. Gdy na początku sezonu z powodu urazu Mikaela Ishaka musiał zagrać z Rakowem Częstochowa od pierwszego gwizdka, Lech Poznań wyglądał jakby grał mając jednego zawodnika mniej. Filip Szymczak był ciałem obcym, które nie potrafiło współgrać z resztą ofensywnej ekipy lidera Ekstraklasy. Nie radził sobie ani w duecie z Ishakiem, ani wchodząc za Szweda jako najbardziej wysunięty napastnik.

Przez całą swoją przygodę w Lechu Poznań był bardzo uniwersalny. Bardzo możliwe, że to go zgubiło. Po spotkaniu ze Śląskiem Wrocław mówił mediom w mix-zonie, że tak naprawdę dopiero uczy się jak powinien funkcjonować jako „dziewiątka”.

Nikt się tego nie spodziewał

Filip Szymczak od jesieni 2022 roku zanotował naprawdę smutny regres. Nikt nie spodziewałby się, że na widok młodego napastnika w pierwszym składzie kibice Lecha Poznań będą z utęsknieniem wymawiać imię Mikaela Ishaka. Nikt też nie spodziewałby się, że sensowną ofertę za talent akademii „Kolejorza” może złożyć Korona Kielce. Na jej miejscu miały znaleźć się kluby walczące w najlepszych ligach Starego Kontynentu.

Może zmiana otoczenia pomoże Szymczakowi odzyskać dawny blask? Lech mimo zbliżającego się Euro U-21 na pewno nie może liczyć na to, że uda się tak efektownie spieniężyć wychowanka, ale nadzieja umiera ostatnia. W końcu niektórzy na początku 2023 roku wyobrażali sobie Szymczaka jako przyszłość seniorskiej reprezentacji Polski.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze